Dostałam pustą paletę z zadaniem stworzenia na niej... czegoś. Czegoś co chcę, w dowolnej technice. Zarówno ja, jak i reszta artystów, którzy wzięli udział w tym projekcie, mieliśmy podejść do tego dosyć swobodnie i potraktować tą pracę trochę na zasadzie notatki bądź szkicu. Paleta, jako przedmiot służący do mieszania farb, jest bowiem dla każdego twórcy trochę takim polem do eksperymentów. Tym razem, paleta miała być sama w sobie pracą plastyczną, prezentowaną później na wystawie.
W efekcie, powstała bardzo ciekawa prezentacja... ale o tym trochę później. Teraz chciałabym przedstawić swoje "Zaćmienie".
Oczywiście, w związku z moją ostatnią fascynacją pejzażem nadmorskim (o czym opowiadałam w poprzednich wpisach), postanowiłam właśnie ten motyw przedstawić na palecie. Miał to być sam pejzaż i nic poza tym. "Zaćmienie" wyszło nieplanowanie.
W ruch poszedł papier, suche pastele, nożyczki... a na końcu także butapren. Szalenie przyjemna praca (i nie mówię tu wcale o wdychaniu kleju)!
Niektóre zdjęcia niestety nie są zbyt dobrej jakości.
Okrągły otwór, na który nie zwracałam początkowo większej uwagi, zaczął jednak trochę kusić. Aż się prosiło, żeby coś z nim zrobić i wykorzystać. Podkreśliłam go białą kredką i wtedy zaczął trochę wyglądać jak księżyc.
Stwierdziłam, że praca jest gotowa i pojechałam pokazać ją rodzicom (dla niewtajemniczonych, oni też są plastykami). Obejrzeliśmy, pogadaliśmy i odstawiliśmy paletę w kąt. Wtedy dopiero dostrzegliśmy, że ciemne tło bardzo dobrze wygląda w kontraście z białą obramówką otworu (choć pomysł z okiem w środku też wygląda ciekawie). Stąd właśnie wzięło się "Zaćmienie". Wystarczyło jedynie podkleić od spodu kawałek czarnego papieru i praca była już wtedy naprawdę skończona.
Teraz kolejny etap.
Dostałam zadanie aby zaprojektować plakat, zaproszenie i inne materiały związane z naszą wspólną wystawą. Nic nie poradzę, że czarna robota zawsze spada na najmłodszego...
Stwierdziłam, że praca jest gotowa i pojechałam pokazać ją rodzicom (dla niewtajemniczonych, oni też są plastykami). Obejrzeliśmy, pogadaliśmy i odstawiliśmy paletę w kąt. Wtedy dopiero dostrzegliśmy, że ciemne tło bardzo dobrze wygląda w kontraście z białą obramówką otworu (choć pomysł z okiem w środku też wygląda ciekawie). Stąd właśnie wzięło się "Zaćmienie". Wystarczyło jedynie podkleić od spodu kawałek czarnego papieru i praca była już wtedy naprawdę skończona.
Teraz kolejny etap.
Dostałam zadanie aby zaprojektować plakat, zaproszenie i inne materiały związane z naszą wspólną wystawą. Nic nie poradzę, że czarna robota zawsze spada na najmłodszego...
Tutaj mamy zestawienie różnych części projektu: naklejka na teczkę/katalog, plakat poziomy i zaproszenie.
Na wystawie zaprezentowaliśmy zarówno palety (niektórzy zrobili nawet po dwie), jak i wcześniejsze nasze obrazy. Tak mniej więcej to wyglądało:
Pomysłów, jak widać, nie brakowało...
Te dwa obrazy autorstwa Tadeusza Wodzińskiego (na które patrzy ta pani) są moimi absolutnymi faworytami. Jeżeli będę kiedyś bogata to na pewno je kupię!
Teraz przypomina mi się trochę jedna scena z filmu "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" (z wystawą na dworcu)... Ale zapewniam, że tutaj nie było to zdjęcie pozowane.
Jedna z palet była nawet ruchoma...
Na koniec Pani W. we własnej osobie. Wszystko wyszło na prawdę nieźle!