Termin na podróż wybraliśmy sobie dosyć nietypowy. O tej porze roku, wielu ludzi zakopuje się w ciepłe koce, popijając gorącą herbatę... Warto się jednak czasem trochę wyrwać z tego jesiennego marazmu i ruszyć się z domu. W tamtym roku, mniej więcej w tym czasie zwiedzaliśmy Rzym, teraz wypadło na Berlin.
Wysiadamy zatem w Berlinie i co dalej? Zacznijmy od miejsc najbardziej znanych.
Brama Brandenburska/Brandenburgen Tor
Najbardziej charakterystyczny punkt Berlina i najbardziej popularne miejsce do zrobienia pamiątkowego zdjęcia.
To symbol zjednoczenia Niemiec po 1989 r, choć budowla została postawiona dużo wcześniej (pod koniec XVIII w). Początkowo nazywano ją Bramą Pokoju a postać w zaprzęgu konnym (w tzw. kwadrydze) była utożsamiana z grecką boginią pokoju - Eirene. Później jednak stwierdzono, że jest to bogini zwycięstwa - Wiktoria. Na przestrzeni lat Brama była świadkiem wielu burzliwych wydarzeń: przemarsze wojsk hitlerowskich, budowa muru berlińskiego... Najlepiej prezentuje się nocą ale ten wątek chciałabym poruszyć nieco później.
Żeby nie przedłużać, lecimy dalej!
Reichstag
To tylko parę kroków od Bramy Brandenburskiej. W tym budynku mieści się siedziba niemieckiego parlamentu.
Na tych zdjęciach akurat nie udało mi się uchwycić nowoczesnej, przeszklonej kopuły, która stanowi tutaj największą atrakcję. Z tej perspektywy jej za bardzo nie widać (na powyższym zdjęciu ledwo wyłania się jej fragment w centralnej części budynku).
Poprzednia kopuła została wysadzona w powietrze w 1945 r. Z resztą cała budowla była po wojnie bardzo zniszczona. Sam budynek został odbudowany w latach 60-70, kopuła powstała zaś później i w zupełnie innej konwencji. Można wjechać na samą górę, żeby to wszystko zobaczyć.
Wejście na kopułę jest bezpłatne ale najpierw trzeba się zarejestrować na konkretną godzinę. Można to zrobić w małym budynku znajdującym się po drugiej stronie ulicy, koło Reichstagu. Akurat w tym okresie dużych kolejek nie było ale i tak na kilka najbliższych wejść nie było już miejsc. Postanowiliśmy więc zarezerwować sobie bilety dopiero na wieczór i wtedy poszliśmy tam jeszcze raz. Rejestracji można dokonać także przez internet z odpowiednim wyprzedzeniem.
Zarówno kopuła jak i wnętrze Reichstagu są bardzo nowoczesne co nieco kłóci się z formą zewnętrzną budynku. Z drugiej zaś strony jest to bardzo ciekawe połączenie i mi osobiście się podoba.
Przed wejściem do budynku trzeba przejść szczegółową kontrolę antyterrorystyczną (jak na lotnisku) i wpuszczają do środka małymi grupami. Otrzymuje się też audioprzewodnika ze słuchawkami - dostępne są także w języku polskim!
Dookoła prowadzi taras widokowy, gdzie można podziwiać panoramę miasta.
W ciągu dnia, naturalne światło wpada przez szklaną konstrukcję do sali obrad, która usytuowana jest centralnie pod kopułą a turyści mogą oglądać z góry obradujący parlament.
W ciągu dnia, naturalne światło wpada przez szklaną konstrukcję do sali obrad, która usytuowana jest centralnie pod kopułą a turyści mogą oglądać z góry obradujący parlament.
Nam się wycieczka po kopule bardzo podobała i szczerze polecamy!
Nie polecam jedynie baru/restauracji, który znajduje się tuż obok Reichstagu - jedzenie tam nie jest zbyt smaczne i na dodatek dosyć drogie...
Kolejne miejsce, które trzeba zobaczyć znajduje się także parę kroków od Bramy Brandenburskiej.
Pomnik Pomordowanych Żydów Europy
W całym Berlinie jest mnóstwo miejsc poświęconych pamięci ofiar Holocaustu. Ten pomnik jest jednak najbardziej popularny i przy tym dość nietypowy. Zbudowany jest z 2711 stel (sześciennych, betonowych bloków o różnej wysokości) i przypomina nieco labirynt.
Całość sprawia dosyć ponure i niepokojące wrażenie, zwłaszcza przy takiej szarej, listopadowej aurze.
W przewodniku Pascala przeczytałam, że według twórcy, Pietera Eisenmana, pomnik miał ukazywać uporządkowany system, nad którym przestał panować ludzki rozum.
W przewodniku Pascala przeczytałam, że według twórcy, Pietera Eisenmana, pomnik miał ukazywać uporządkowany system, nad którym przestał panować ludzki rozum.
Plac Poczdamski/Potsdamer Platz
Tuż po wojnie wszystko wokoło tego miejsca było zbombardowane. Po wzniesieniu Muru Berlińskiego ten teren nadal pozostał niezagospodarowany a po Placu Poczdamskim hasały jedynie króliki. Wyglądało to mniej więcej tak:
Kadry z filmu "Królik po berlińsku". Bardzo polecam!
Dopiero po upadku Muru, w 1991 r. ruszyła tutaj budowa. I to nie byle jaka! Plac Poczdamski nazwano największym placem budowy w Europie, co chyba nie było przesadą. Co tu dużo mówić... dzisiaj to miejsce wygląda tak:
W nowoczesnych wieżowcach znajdują się m.in: Sony Center, Imax, Legoland Discovery Centre (coś dla fanów Lego), centrum handlowe oraz Kollfoff-Tower gdzie znajduje się punkt widokowy - Panoramapunkt. Z tych atrakcji jednak nie korzystaliśmy.
Wszystkie wyżej wymienione miejsca są usytuowane w bardzo bliskiej odległości od siebie i można je wszystkie odwiedzić jednego dnia. Teraz jednak wybierzemy się nieco dalej...
Alexanderplatz
Plac ten tętni życiem i pozytywną energią. Jest to popularne miejsce spotkań młodych berlińczyków i codziennie przewijają się tędy tłumy ludzi. Punktem charakterystycznym jest tutaj wieża telewizyjna - najwyższa budowla w całym Berlinie.
Na samej górze wieży telewizyjnej znajduje się obrotowa kawiarnia i taras widokowy.
Zdjęcie zostało zrobione jednak z innego puktu widokowego. Razem z Panem W. udaliśmy się do budynku Park Inn, w którym znajduje się hotel a widok ze szczytu jest równie wspaniały (i przy okazji dużo tańszy niż wjazd na wieżę telewizyjną). Fani mocnych wrażeń mogą stąd skoczyć także na bungee.
Street Art w Berlinie
Berlin to istna Mekka dla fanów tego typu twórczości. Według niektórych to światowa stolica Street Artu. My akurat nie byliśmy nastawieni na zwiedzanie Berlina pod tym kątem a i tak wszędzie można było zaobserwować ciekawe murale, graffiti, plakaty itp itd... Nigdy nie wiadomo, kiedy coś zaskakującego wyłoni się zza rogu lub zza kosza na śmieci. Przez to, miasto ma swój charakterystyczny klimat.
Przykłady Street Artu na Bülowstraße. Przy tej ulicy mieszkaliśmy. Oprócz wielu intrygujących murali można tutaj również spotkać mnóstwo prostytutek...
Przejdźmy jednak do najbardziej popularnego miejsca, które jest nieco oddalone od ścisłego centrum.
East Side Gallery
Znajduje się pod gołym niebem i jest jedną z najbardziej nietypowych galerii na świecie. Na najdłuższym, zachowanym do dziś fragmencie muru berlińskiego, znajdują się dzieła ponad 100 artystów z całego świata. To miejsce po upadku muru stało się artystycznym hołdem dla wolności. Do dziś w wielu miejscach, zupełnie przypadkowi ludzie także zostawiają na murze swój ślad.
Tutaj możemy zaobserwować błyskawiczną reakcję na wieść o wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Wyniki ogłoszono dosłownie dzień wcześniej.
Oczywiście przykłady można mnożyć w nieskończoność. Ja jednak nie chciałam się w ten temat zbytnio wgłębiać. Pozostanę jednak przy sztuce, choć teraz w nieco innej formie.
Muzea w Berlinie
Postanowiliśmy z Panem W. zorganizować sobie jeden dzień przeznaczony na same muzea. Pomysł wydawał mi się świetny a muzea wybraliśmy aż dwa na ten dzień. Tak, żeby nie było za dużo na raz. Nie można przecież katować się zbyt dużą ilością wrażeń i informacji. Tylko, że i tak nie do końca to wyszło, bo trafiliśmy do Gemäldegalerie i tam przepadliśmy na prawie cały dzień.
Galeria Malarstwa/Gemäldegalerie
Można tutaj dotrzeć spacerkiem z Placu Poczdamskiego. Muzeum to jest częścią większego kompleksu - Kulturforum. Bilety wstępu są dosyć drogie ale nie było czego żałować. Ilość słynnych artystów i ich obrazów może tutaj przyprawić o ból głowy. Oczywiście, jeżeli ktoś się tym trochę interesuje. Zbiory malarstwa tego muzeum należą do największych na świecie, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze.
Galeria Malarstwa/Gemäldegalerie
Można tutaj dotrzeć spacerkiem z Placu Poczdamskiego. Muzeum to jest częścią większego kompleksu - Kulturforum. Bilety wstępu są dosyć drogie ale nie było czego żałować. Ilość słynnych artystów i ich obrazów może tutaj przyprawić o ból głowy. Oczywiście, jeżeli ktoś się tym trochę interesuje. Zbiory malarstwa tego muzeum należą do największych na świecie, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze.
Tutaj widzimy obrazy Lucasa Cranacha.
Dla mnie było to niesamowite, że w jednym miejscu można podziwiać obrazy takich malarzy jak: Holbein, Dürer, Jan van Eyck, Bruegel, Hals, Vermeer, Rembrandt, Rubens, Botticelli, Giotto, Rafael, Tycjan... i wiele, wiele innych.
Na wejściu dostaliśmy audioprzewodniki (tutaj już w języku angielskim) i o niektórych obrazach można było sobie nieco posłuchać. W momencie, kiedy zaczęliśmy być już powoli zmęczeni zwiedzaniem, okazało się, że jesteśmy dopiero w połowie...
Na wejściu dostaliśmy audioprzewodniki (tutaj już w języku angielskim) i o niektórych obrazach można było sobie nieco posłuchać. W momencie, kiedy zaczęliśmy być już powoli zmęczeni zwiedzaniem, okazało się, że jesteśmy dopiero w połowie...
To tylko parę przykładów z tego wszystkiego co oglądaliśmy w Muzeum.
Oczywiście, po przejściu wszystkich sal wystawowych, nie było już mowy, żeby jeszcze zwiedzać jakiekolwiek inne muzem tego dnia. Nie dziwię się, że sprzedaje się również bilety trzydniowe na wszystkie berlińskie muzea. Jeżeli ktoś ma nieco więcej czasu i energii, to taka opcja się opłaca.
Przenieśmy się jednak do kolejnego muzeum, które odwiedziliśmy następnego dnia, w zupełnie innym miejscu.
Muzeum Pergamońskie/Pergamonmuseum
To jeden z wielu obiektów znajdujących się na Wyspie Muzeów. Zwiedzać cały ten kompleks można pewnie parę dni ale my udaliśmy się tylko tutaj.
Muzeum Pergamońskie jest słynne dzięki rekonstrukcji Wielkiego Ołtarza Zeusa (ołtarz pergamoński) i stąd wzięła się jego nazwa. Pech chciał, że akurat w momencie, kiedy byliśmy w Berlinie, odbywała się renowacja ołtarza i nie można było go oglądać. Nie powiem, że nie byłam zawiedziona... Samo muzeum powstało głównie dla tego słynnego obiektu. Początkowo myślałam, że w takim wypadku zwiedzanie nie ma sensu. W końcu, skusiliśmy się jednak na obejrzenie pozostałej części ekspozycji (choć bilety nie należały do najtańszych) a przy wejściu otrzymaliśmy audioprzewodniki w języku polskim.
Na pewno warto zobaczyć tutaj Bramę Isztar. Ja byłam pod dużym wrażeniem.
Przenieśmy się jednak do kolejnego muzeum, które odwiedziliśmy następnego dnia, w zupełnie innym miejscu.
Muzeum Pergamońskie/Pergamonmuseum
To jeden z wielu obiektów znajdujących się na Wyspie Muzeów. Zwiedzać cały ten kompleks można pewnie parę dni ale my udaliśmy się tylko tutaj.
Muzeum Pergamońskie jest słynne dzięki rekonstrukcji Wielkiego Ołtarza Zeusa (ołtarz pergamoński) i stąd wzięła się jego nazwa. Pech chciał, że akurat w momencie, kiedy byliśmy w Berlinie, odbywała się renowacja ołtarza i nie można było go oglądać. Nie powiem, że nie byłam zawiedziona... Samo muzeum powstało głównie dla tego słynnego obiektu. Początkowo myślałam, że w takim wypadku zwiedzanie nie ma sensu. W końcu, skusiliśmy się jednak na obejrzenie pozostałej części ekspozycji (choć bilety nie należały do najtańszych) a przy wejściu otrzymaliśmy audioprzewodniki w języku polskim.
Na pewno warto zobaczyć tutaj Bramę Isztar. Ja byłam pod dużym wrażeniem.
Pan W. (oraz pan ochroniarz) pod Bramą Isztar.
Brama powstała w Babilonie za panowania Nabuchodonozora II (IV w. p.n.e). To co tutaj widzimy jest jedynie rekonstrukcją mniejszej bramy prowadzącej do miasta. Za nią znajdowała się jeszcze jedna, dużo większa. Brama została poświęcona bogini Isztar i otwierała drogę procesyjną, prowadzącą do świątyni Marduka. Fragmenty dekoracji tej drogi, również można podziwiać tutaj, w berlińskim muzeum.
Tak to wyglądało najprawdopodobniej dawno, dawno temu.
Budowla została odkryta przy wykopaliskach w XIX w. na terenie dzisiejszego Iraku. Niesamowite jest to, że ci szaleni Niemcy pozbierali z całego terenu fragmenty gruzów, które pozostały po budowli i kawałeczek po kawałeczku poskładali z powrotem. W berlińskim muzeum można więc oglądać zrekonstruowany fragment całego kompleksu, złożony w większości z oryginalnych części.
Elementy dekoracyjne wykonane są z glazurowanej cegły. Z tego samego materiału wymodelowano płaskorzeźby zwierząt, które symbolizowały poszczególne bóstwa.
Kolejnym imponującym eksponatem jest rzymska brama targowa z Miletu, która również została zrekonstruowana dzięki niemieckim archeologom.
Brama ta powstała w ok. II w. p.n.e. Została w późniejszych wiekach zniszczona przez trzęsienie ziemi a kolejny raz przez bombardowanie podczas II Wojny Światowej. Dziś, już odbudowana, cieszy oko i imponuje swoim rozmiarem. Nawet w kadrze nie zmieściła się w całości...
W pozostałej części muzeum można także oglądać zbiory sztuki starożytnej oraz islamskiej. Nie są już to dzieła tak spektakularne jak te powyżej ale na pewno część osób będzie nimi również zainteresowana.
Na tym kończymy naszą wyprawę po berlińskich muzeach, choć wiadomo, że do zwiedzania jest tutaj dużo, dużo więcej.
Na tym kończymy naszą wyprawę po berlińskich muzeach, choć wiadomo, że do zwiedzania jest tutaj dużo, dużo więcej.
Berlin nocą
Miasto nocą wygląda zupełnie inaczej...
Brama Brandenburska
Kolumna Zwycięstwa/Siegessäule.
Na pierwszym planie widzimy człowieka z gatunku: rowerzysta berliński. Ten osobnik, występujący licznie na tych terenach, charakteryzuje się ponadprzeciętną szybkością i sprawnością w przemieszczaniu się. Przez to, trzeba na ten typ człowieka nieco uważać. Rowerzystę berlińskiego rozpoznamy także po ledwo zarysowanych warstwach odzienia zewnętrznego. Nawet przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych, bardzo często spotykany jest u tego osobnika brak czapki, rękawiczek i szalika.
Berlin nocą, widziany z kopuły Reichstagu.
Nowoczesne budynki znajdujące się na tyłach Reichstagu. W okolicy znajduje się także wiele ambasad.
Plac Poczdamski nocą.
Gendarmenmarkt/Rynek Żandarmerii.
W wielu miejscach, już w listopadzie trwają przygotowania do Świąt. Bardzo popularne są tutaj jarmarki świąteczne. Przez chwilę żałowałam, że nie przyjechaliśmy tutaj w okresie przedświątecznym. Z drugiej strony, to co wydarzyło się na jednym z takich jarmarków właśnie tuż przed Świętami w Berlinie, zmroziło mi krew w żyłach. Wszyscy z pewnością pamiętają o głośnym ataku terrorystycznym, gdzie zamachowiec wjechał ciężarówką w tłum ludzi. Berlin, z punktu widzenia turysty, wydaje się miastem bezpiecznym, ludzie zachowują się spokojnie i nie widać aby spodziewali się jakiegoś zagrożenia. Tym bardziej ta sprawa była dla mnie szokująca. Nie mniej jednak, do samego Berlina nie ma się co zrażać, w końcu takie historie mogą wydarzyć się wszędzie.
O Berlinie - ogólnie
Zbliżając się powoli do końca naszej wycieczki, chciałabym przedstawić mapkę z miejscami o których pisałam.
Berlin jest miastem bardzo rozległym i z tego powodu warto korzystać z komunikacji miejskiej, a najlepiej to w ogóle mieć ze sobą swój rower. Ja z Panem W. bardzo dużo spacerowaliśmy ale w niektórych momentach trzeba było skorzystać z metra, które swoją drogą jest bardzo wygodne i prawie w każde miejsce można nim dojechać. Posiada 10 linii, które znajdują się na obszarze 3 stref miejskich - trzeba na to zwracać uwagę wybierając się poza daną strefę, bo obowiązują wtedy inne bilety. Na dodatek, trzeba pamiętać aby bilet skasować przed wejściem do wagonu metra (kasowniki znajdują się na peronach). Sami byliśmy tym wszystkim mocno zdezorientowani. Zrobiliśmy chyba błąd że nie kupiliśmy od razu biletów trzydniowych. Dużo bardziej się to opłaca i nie musi sobie człowiek już tym głowy zawracać.
Architektura Berlina jest monumentalna, czasem nieco ciężka i przytłaczająca ale na pewno wiele rozwiązań może tutaj mocno zaskakiwać.
Osobiście, chciałam też odwiedzić berlińskie ZOO (jedno z największych w Europie) ale Pan W. trochę mnie wyśmiał za ten pomysł. Następnym razem na pewno już nie odpuszczę!
I tak można odbyć szybką i przyjemną wycieczkę, nawet przy niezbyt sprzyjającej pogodzie i będąc w drugim miesiącu ciąży...
Sama byłam z siebie dumna, że wykrzesałam z siebie tyle energii i tak dużo udało nam się zwiedzić. Co ciekawe, wszelkie mdłości, które męczyły mnie przed wyjazdem, w cudowny sposób zniknęły na czas pobytu w Berlinie. Zaczęły wracać w trakcie podróży Polskim Busem, mniej więcej w okolicach Poznania a jak wróciliśmy do domu to dopadło mnie już na dobre.
Tak więc, szykują nam się poważne zmiany w tym roku. Trzymajcie kciuki!