Wybraliśmy się w przepiękne miejsce, na totalnym odludziu. Droga co prawda daleka... ale było warto.
Złota Wójtówka
To gospodarstwo agrotusystyczne naszych znajomych, które znajduje się w malowniczych Radziach (mniej więcej w połowie drogi między Ełkiem a Giżyckiem). Wspaniałe miejsce na wypoczynek z daleka od tłumów i hałasu. Dwa lata temu bardzo źle trafiliśmy z wyborem miejsca na Mazurach i teraz mieliśmy niesamowicie miłą odmianę. Nie było głośnych rozmów w nocy, nie było imprez do rana z muzyką disco i nie musiałam na noc wpychać do uszu wacików kosmetycznych (zamiast stoperów). Za to były: pola, łąki, piękne zachody słońca, pyszne jedzenie, wycieczki rowerowe, bociany i wiele, wiele innych...
Co można robić w takim miejscu?
Za bardzo nie musieliśmy się tym martwić bo dla dzieci w takim wieku jak nasze (trochę ponad rok) każde nowe miejsce jest niesamowitą atrakcją. Z kolei dla mnie i dla Pana W. najlepsze było to, że kiedy chłopaki szli spać, my mogliśmy tylko i wyłącznie odpoczywać. I to na dodatek w pięknych okolicznościach przyrody. Ja osobiście chyba pierwszy raz od momentu pojawienia się naszych bliźniaków na świecie, czułam się (momentami) na prawdę zrelaksowana.
Oprócz bocianiego gniazda, dwóch psów i dwóch kotów, są tutaj też kury. Chłopaki byli zachwyceni.
Całe szczęście, że idealnie trafiliśmy z pogodą bo chłopaki uwielbiali godzinami chlapać się w basenie (nawet o tak niewielkich rozmiarach). Do tego wąż ogrodowy też był świetną zabawą. Później, po przyjeździe do domu okazało się, że chłopaki przestali bać się prysznica. W końcu podróże kształcą...
Na terenie (ale w pewnym oddaleniu od domu) jest też mały staw z plażą i mały plac zabaw ale my nie korzystaliśmy z tych atrakcji wyjątkowo często. Nasze bliźniaki koniecznie za każdym razem chciały wchodzić do wody i ciężko było ich przekonać, żeby jednak tego nie robili. Za to dla nieco starszych jest to na pewno świetna opcja.
Gospodarz domu twierdzi, że trochę większe dzieci, które tu do tej pory przyjeżdżały, po paru dniach pobytu porzucają swoje smartfony (bez których wcześniej nie mogły żyć) i bawią się w chowanego, biegają po łące albo zbierają patyczki.
Wygląda to na istną sielankę. Jednak w rzeczywistości chłopaki zbyt długo nie potrafią usiedzieć w jedym miejscu (no chyba, że siedzą w wodzie albo przy posiłku). 2 letnia córeczka gospodarzy pozwoliła bliźniakom bawić się swoimi zabawkami. To dawało nam parę dodatkowych chwil wytchnienia.
Prosto z ogrodu...
Jedzenie jest tutaj pyszne, co potwierdzają również dzieciaki. Z apetytem co prawda nigdy nie mieli problemów ale tutaj przechodzili samych siebie. Może to zasługa umiejętności kulinarnych naszej gospodyni albo świeże wiejskie powietrze tak zaostrzyło im apetyt. A może i jedno i drugie. Poza tym, jeden z tutejszych piesków dzielnie sprzątał każdy okruszek, który spadał im ze stołu i wszyscy byli zadowoleni...
Widoki na drogę dojazdową...
Wieczory za to można było spędzać na huśtawce albo przy grillu... Dla nas idealnie!
Na rower!
To był nasz rowerowy debiut. Dla mnie jeszcze od czasu sprzed ciąży a dla bliźniaków w ogóle (jako pasażerów). I to ja zniosłam to zdecydowanie gorzej...
Tereny są przepiękne ale wymagające. Kiedy po tak długiej przerwie jedzie się rowerem po wyboistych drogach, co chwilę pod górkę i z dodatkowym obciążeniem z tyłu, to można się na prawdę zmęczyć. Reszta ekipy jednak nie narzekała.
Radzie
Teraz trochę widoków z okolicy...
Droga do Złotej Wójtówki
Wolne Konie w Radziach
Oprócz pięknych krajobrazów jest tutaj podobno najczystsze powietrze w Polsce.
ZOO Safari
Jeżeli ma ktoś ochotę na nieco dalszą wycieczkę, można wybrać się do miejscowości Okrągłe. Byliśmy mocno zaskoczeni, że gdzieś pośrodku niczego (choć w bardzo ładnej i zadbanej wsi) wyrasta nagle stok narciarski a zaraz obok znajduje się ZOO. Dla naszych dzieciaków była to niesamowita frajda.
Po rozległym terenie zoo jeździ się specjalnym pojazdem wraz z przewodnikem, który opowiada trochę o tutejszych zwierzętach. Bardzo często podchodzą one do turystów i można je karmić. Niektóre z nich bardzo żywiołowo się o to upominają co u dzieci budzi skrajne emocje. Niektóre się śmieją, inne piszczą a niektóre płaczą ze strachu... Nasi chłpcy byli za to jak urzeczeni i z ogromnym zainteresowaniem pokazywali wszystkie zwierzaki paluchami.
Wszyscy wróciliśmy bardzo zadowoleni. Chłopaki z wrażenia zapomnieli nawet o jedzeniu (na chwilę)...
Śmialiśmy się z Panem W. że jeszcze parę lat wcześniej przejażdżka z tabunem rozwrzeszczanych dzieciaków skończyłaby się dla nas ciężką traumą. Nie wiem co się z nami teraz stało ale ta wycieczka naprawdę nam się podobała.
To chyba na tyle jeśli chodzi o nasze wakacjne wrażenia. Mimo, że trudno mówić o odpoczynku przy takich dwóch urwisach to uważam wyjazd za bardzo udany. Niestety sama podróż jest długa i chłopaki niezbyt dobrze ją znosili, zarówno w jedną jak i drugą stronę. Co prawda w drodze powrotnej usnęli już na dobre ale mimo to bardzo byliśmy z Panem W. zmęczeni. Ale poza tym, same pozytywy...
Śmialiśmy się z Panem W. że jeszcze parę lat wcześniej przejażdżka z tabunem rozwrzeszczanych dzieciaków skończyłaby się dla nas ciężką traumą. Nie wiem co się z nami teraz stało ale ta wycieczka naprawdę nam się podobała.
To chyba na tyle jeśli chodzi o nasze wakacjne wrażenia. Mimo, że trudno mówić o odpoczynku przy takich dwóch urwisach to uważam wyjazd za bardzo udany. Niestety sama podróż jest długa i chłopaki niezbyt dobrze ją znosili, zarówno w jedną jak i drugą stronę. Co prawda w drodze powrotnej usnęli już na dobre ale mimo to bardzo byliśmy z Panem W. zmęczeni. Ale poza tym, same pozytywy...